piątek, 8 lutego 2013

Rozdział pierwszy

Lola
Szłam ulicami Madrytu. Jak zwykle wyglądałam perfekcyjnie. Byłam modelką, więc wygląd był dla mnie bardzo ważny. Wszędzie mogłam spotkać fotografów. Byłam znaną modelką. Zawsze brałam udział w ważnych Madryckich pokazach. Celem mojej podróży był dom mojej przyjaciółki - Eleny. Miałyśmy iść na jakieś zakupy. Podeszłam do bramy która ogradzała piękny duży biały dom. Nacisnęłam guziczek z napisem "Flores".
- To ja !- powiedziałam.
Moja przyjaciółka wyszła z domu. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek. Poszłyśmy do galerii. Kochałam chodzić na zakupy. Zawsze miałam pieniądze i mogłam kupować to co chcę. Mój ojciec pracował jako trener w Realu co dawało nam duże możliwości finansowe. Ojciec nigdy nie żałował mi pieniędzy. Byłam rozpieszczanym dzieckiem. To, że miałam tyle luzu skutkowało tym, że zawsze mówiłam to co myślę. Weszłyśmy do galerii. Od razu podeszły do nas jakieś młode na oko piętnastoletnie dziewczyny.
- Możemy autografy ?- skierowały notatniki w moją stronę i podały długopis.
- Jasne. - odparłam i podpisałam się dziewczyną.
- Trochę dziwnie się czuję jak tak rozdajesz autografy.
- Mnie też to już trochę wkurza, ale takie są konsekwencję bycia sławnym. 
- Wiesz,że za 2 dni jest mecz Barca- Real.
- Tak wiem. Mam nadzieję, że Barca wygra.
- To trochę dziwne. Twój ojciec trenuje Real a ty jesteś za Barcą.
- Może i tak. Zobacz jaka śliczna ! - wskazałam brzoskwiniową sukienkę z wystawy.
Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy buszować wśród wieszaków.

Cristiano
Siedziałem w szatni i kończyłem wiązać korki. 
- Ej, stary co z Iriną ?- usłyszałem głos Pepe. Był moim kumplem więc postanowiłem, że powiem mu prawdę. 
- Zerwałem z  nią. 
- Czemu ? Niezła dupa z niej była. 
- Dużo facetów tak myślało. 
- Zdradziła cię ? 
- Żeby to raz.
Do szatni wparował Mourinho.
- Na murawę ! Już!
Razem z Pepe wyszliśmy z szatni i poszliśmy do reszty drużyny. Trener wyciskał z nas ostatnie poty przed meczem z Barceloną. Trochę się stresowałem. W końcu to Barca. Będę musiał zmierzyć się z Messim.
- Chodźcie tu! - zawołał nas trener.
- Ten mecz jest cholernie ważny i macie tego nie spieprzyć. Jasne ? - czekała nas teraz półgodzinna przemowa. Nagle obok trenera pojawiła się śliczna dziewczyna. Spytała się o coś naszego trenera.
- Co to za piękność ? - spytał Marcelo.
- Moja córka. - odparł trener.
Dziewczyna spojrzała nas z lekką pogardą. Tylko dlaczego z pogardą ? Moje rozmyślania przerwał głos Portugalczyka.
- Założę się, że jej nie poderwiesz i nie zaciągniesz do łóżka co najmniej 5 razy. 
- Ile mam czasu? - spytałem.
- Miesiąc może półtora.
- Dobra.
Dziewczyna już zniknęła.
- Trenerze? Możemy pogadać? - spytałem zaraz po skończeniu treningu.
- O co chodzi?
- Jak ma na imię pana córka?
- Lola.  Będziesz próbował ją poderwać? - Mourinho znał mnie bardzo dobrze, od razu wiedział o co mi chodzi.
- Spróbuję.
- Będzie na meczu w piątek.
- Dzięki! - powiedziałem i opuściłem Bernabeu. Obok mojego auta stał Pepe.
- I co?
- Nazywa się Lola i będzie na meczu w piątek.
- Będziesz miał szansę ją poderwać.
- Wiem.

DWA DNI PÓŹNIEJ
Lola

- Ej Lola! Gdzie mamy miejsca? 
-Cesc nam załatwił. 
- O wilku mowa. 
Z tłumu wyłonił się Cesc. 
- Cześć śliczne! 
- Hej! 
Przytuliłam chłopaka i pocałowałam w policzek. To samo zrobiła Elena. 
- Fajna koszulka Lola! 
- Tak wiem. 
- Jaka skromność.
- No raczej. 
Nasz trójka zaczęła się śmiać. 

Cristiano:

- Ej stary! 
- Co chcesz?
- Lola. Tam. 
- Podniosłem głowę znad korków. Faktycznie Lola gadała z Cescem Fabregasem i Messim. 
- Ona jest za Barceloną! 
- Tak wiem. - zadanie wydawało się coraz trudniejsze. 
- To masz stary problem. 
- Chłopaki! Chodzicie tu! - podeszliśmy do trenera. 
- Ej. Pana córka jest za Barceloną?- zagaił Marcelo.
- Tak. 
- Ale jak to? 
- No normalnie. Jej chłopak też jest..
- Za Barcą?
- Nie w Barcelonie. 
Wszystkich zatkało. 
- Ona ma chłopaka?
- Tak. 
- Który to? 
- Cesc Fabregas. 
Teraz mieli motywację by wygrać ten mecz- Lolę. 

Jak 1 ? Mam wielką nadzieję, że wam się podoba <3 
Komentarz= motywacja i szybsze dodanie 2 <3

2 komentarze: