- Nie.- powiedziałam starając się zetrzeć łzy.
- Przecież widzę.- powiedział siadając obok i obejmując ramieniem. Wtuliłam się w piłkarza i zaczęłam płakać.
- Lola, spokojnie.- powiedział w moje włosy.- co się stało?
- Nie ważne.- powiedziałam w jego koszulkę.
- Ależ ważne.- odparł.
Odsunęłam się lekko od piłkarza i spojrzałam na niego z pewnej odległości. Patrzył na mnie z troską, a na koszulce miał czarny ślad. Zapewne po moim tuszu.
- O matko! Przepraszam!- rzekłam zakrywając usta dłonią.
- Za co?- spytał dziwnie mi się przyglądając. Ci królewscy to na prawdę jacyś debile. Oni chyba w ogóle nie myślą.
- Koszulka.- wskazałam plamę, składającą się z moich łez i czarnej substancji. Spojrzał na nią, wzruszając ramionami.
- Nic się nie stało.- powiedział uśmiechając się.
- Na pewno?
- Tak.
Wstałam z ławki rezerwowych zostawiając piłkarza samego. Poszłam do jedynej w klubie damskiej łazienki. Nie mogłam wyglądać przy chłopakach jak panda. Szczególnie jeśli chciałam uwieść Crisa. Miałam ze sobą torbę a w niej jak każda kobieta- kosmetyczkę. Wyjęłam z niej tusz i waciki. Wacikami przetarłam oczy i miejsca dookoła. Tusz schodził z łatwością. Ponoć miał być wodoodporny. Na oczy nałożyłam wcześniej wyjętego eye-linera, a na rzęsy tusz. Podeszłam do drzwi, pchnęłam je i przeszłam długość dzielącą mnie i murawę.
- Cześć Lola!- krzyknął Alvaro.
- Siema.- powiedziałam uśmiechając się.
Cristiano:
Lola była miła dla Alvaro, coś nowego. Odrzuciła swoje blond włosy do tyłu, siadając na ławce rezerwowych. Zawsze siadała na tym samym krzesełku.
- Chłopaki! 7 okrążeń! Teraz.- trener nigdy nas nie oszczędzał. Nigdy.
2 godziny później.
Trening był strasznie męczący. Lola dzisiaj była jakaś nieobecna a w pewnym momencie wyglądała jakby chciała się rozpłakać.
- Jutro godzinę wcześniej!- krzyknął mężczyzna. Wszyscy schodzili z murawy do szatni, poszedłem razem z nimi. Przebrałem się i zorientowałem, że nie mam telefonu. Trener zabrał mi go za pisanie w trakcie treningu. Wyszedłem szukając wzrokiem Jose. Była tylko Lola. Płakała. Skierowałem się ku niej.
- Co się dzieje?- spytałem jej siadając obok.. Po jej policzkach spływały łzy.
- A co cię to obchodzi?- warknęła- przecież wielkiego Cristiano Ronaldo nie powinna obchodzić wredna córeczka trenera.
- Nie jestem taki.- powiedziałem z przekąsem.
- Cris, ja mieszkam z waszym trenerem. Wasze wizyty są codziennością. Traktujecie mój dom jak swój.- odparła przewracając oczami, w których nie widniał już smutek.
- I w związku z tym, wiesz jaki mam charakter.- powiedziałem wstając.
- Czekaj.- mruknęła ciągnąc mnie za dłoń.- Przepraszam.- dodała cicho.
Usiadłem obok niej mocno ją przytulając. Wtuliłem się w jej włosy wdychając ich zapach.
- Powiesz mi co się stało?- spytałem łagodnie głaszcząc ją po włosach.
- Jeśli chcesz, ale to nie jest wesoła historia.- powiedziała spuszczając głowę w dół.
- No dobrze.
- Czekaj.- rzekła wyjmując z kieszeni telefon.
Wybrała czyjś numer.
- Tato, ja wrócę do domu trochę później.- dzwoniła do Mourinho.- Dobra. Pa.- odłożyła telefon na ławkę.
- Chodź.- powiedziałem wstając.
- Do kąt?
- Chyba nie masz zamiaru mi tego opowiadać tutaj.- wskazałem ławkę dla rezerwowych.
- No nie.- powiedziała.
Chłopaków już nie było. Może to i dobrze. Zaczęły by się głupie komentarze.
Lola:
Podeszliśmy do jego samochodu.
- Wsiadaj.- rzucił.
- Ale jedziemy do mnie.- powiedziałam otwierając drzwi.
- Dobra.
Usiadłam na fotelu i spojrzałam na kierowcę. Cóż, siedzę w samochodzie Cristiano Ronaldo i gapię się na niego jak głupia. No nie ma co. Piękny początek. Mój plan zaczynał się właśnie dziś. Cris ruszył a ja wpatrywałam się na widoki za oknem.
- Lola, powiedz, czemu ty jesteś dla nas taka wredna i tak nas nienawidzisz.- rzucił.
Spojrzałam na niego. Jak tak się skupiał na drodze wyglądał tak męsko i jakoś pociągająco.
Lola. Ogarnij się.
- Po prostu, działacie mi na nerwy. No i w sumie duży wpływ mieli na to chłopaki z Barcelony.
- No jasne.- powiedział Ronaldo skręcając. Właśnie znaleźliśmy się na mojej ulicy. Jeszcze jakieś pięć minut drogi.- nie rozumiem co ty widzisz w Fabregasie.
- Czy ja wiem? Uroczy jest.
- Bardzo.- odparł zatrzymując się na podjeździe.
Wysiadłam z samochodu, a Cris zaraz za mną. Podeszliśmy do drzwi, które bez problemu otworzyłam. W naszym domu zawsze ktoś był. Jak nie sprzątaczka to gosposia. Akurat była ta pierwsza. Wiedziałam, że uwielbia piłkarzy Realu.
- Nie przeszkadzaj mi dobra?- powiedziałam do niej.
- Dobrze.- oparła podziwiając mojego towarzysza. Złapałam go za rękę i poczułam delikatny dreszczyk. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Oby dwoje usiedliśmy na łóżku. Wtuliłam się w niego i opowiedziałam całą moją historię. Nie skomentował tego i bardzo mnie to ucieszyło. Po prostu był. Wspierał mnie samą obecnością. Podniosłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.
- Dziękuję.- szepnęłam zbliżając się do niego.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Odwróciłam się. W drzwiach pojawił się mój ojciec. Cholera jasna, akurat w takim momencie?
I jak się wam podoba? Komentujcie proszę dla mnie to ważne <33 I rutynowo dziękuję za wszystkie komentarze ;***