piątek, 14 marca 2014

Rozdział 10

- Nie przeszkadzam wam? - Spytał patrząc na nas w dwuznacznej sytuacji.
- Przeszkadzasz. I to bardzo. - Warknęłam wstając z łóżka. Podeszłam do drzwi i trzasnęłam nimi, następnie przekręcając kluczyk. Odcięłam ojcu jakąkolwiek drogę do nas. Przecież przez okno nam nie wbije.
- Lola? Pewna jesteś, że to dobry pomysł?
- No. Najwyżej zamęczy cię na treningu. Ale to już nie mój problem. - Powiedziałam wrednie i wróciłam do poprzedniej pozycji na Cristiano. Niewiele myśląc zabrałam się do rzeczy namiętnie całując Ronaldo. Ten cicho jęknął i mocniej wpił się w moje. Zdjęłam z siebie bluzkę a on uśmiechnął się pod nosem. Przewrócił mnie na łóżko, tak że leżał nade mną. Przez moment walczył z moimi spodniami, które ostatecznie znalazły miejsce na podłodze. Nie byłam mu dłużna. Szybko pozbawiłam go ubrań. Leżeliśmy tylko i wyłącznie w bieliźnie. Chłopak uśmiechał się słodko i patrzył mi w oczy.
- Chcesz? - Spytał z troską w głosie.
- Jeszcze pytasz.- powiedziałam przewracając go na plecy. Zerwałam z niego bokserki i zdjęłam swój stanik.
- Gorąca. - Mruknął znów przewracając mnie na plecy.

** następnego dnia **

Leżałam na łóżku wtulona w samego Cristiano Ronaldo. On jeszcze spał i uśmiechał się przez sen. Pierwsza część mojego planu zaczęła działać. Cris już był mój. Mogłam się spodziewać, że pójdzie mi z nim tak łatwo. W końcu był kobieciarzem. Co noc brał inną. Lecz ze mną na tej nocy nie skończy. Mój plan dopiero się zaczął. I nie mam zamiaru go tak łatwo skończyć. Uśmiechnęłam się sama do siebie, jak zadowolona kotka. Delikatnie się poruszyłam i tym obudziłam Crisa. Przeciągnął się i spojrzał na mnie. 
- O kurwa. - Powiedział i zerwał się z łóżka. 
- Miłe.
- Przepraszam. Po prostu nie spodziewałem się córki trenera w łóżku. I to w jej łóżku, w jego domu. 
- No trudno. Ale lepiej się ubierz. 
- Niedługo tatuś przyjdzie cię obudzić? - Spytał sarkastycznie. 
- Dokładnie. Nie chciałbyś chyba robić dodatkowych okrążeń na treningu. Prawda? - Spytałam i wyszłam z pokoju wcześniej się ubierając. Wzięłam prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Kiedy wróciłam Ronaldo w pokoju już nie było. Byłam ciekawa którędy on do cholery jasnej wyszedł. 

Aaaaaa! Jesteście najlepsze na świecie! 21 komentarzy! Cudowne moje <33 KC skarby <3 Dziękuję Wam bardzo <33 No i liczę na następne! Wiem, że była tu roczna przerwa prawie. I mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Po prostu ten cholerny brak czasu : //// No i przepraszam że tak krótko, ale lepsze to niż nic XD  A i prośba do Was. Chce coś poczytać xD Także, linki do Was mile widziane. : ))

środa, 15 maja 2013

Rozdział dziewiąty

- Nie.- powiedziałam starając się zetrzeć łzy.
- Przecież widzę.- powiedział siadając obok i obejmując ramieniem. Wtuliłam się w piłkarza i zaczęłam płakać.
- Lola, spokojnie.- powiedział w moje włosy.- co się stało?
- Nie ważne.- powiedziałam w jego koszulkę.
- Ależ ważne.- odparł.
Odsunęłam się lekko od piłkarza i spojrzałam na niego z pewnej odległości. Patrzył na mnie z troską, a na koszulce miał czarny ślad. Zapewne po moim tuszu.
- O matko! Przepraszam!- rzekłam zakrywając usta dłonią.
- Za co?- spytał dziwnie mi się przyglądając. Ci królewscy to na prawdę jacyś debile. Oni chyba w ogóle nie myślą.
- Koszulka.- wskazałam plamę, składającą się z moich łez i czarnej substancji. Spojrzał na nią, wzruszając ramionami.
- Nic się nie stało.- powiedział uśmiechając się.
- Na pewno?
- Tak.
Wstałam z ławki rezerwowych zostawiając piłkarza samego. Poszłam do jedynej w klubie damskiej łazienki. Nie mogłam wyglądać przy chłopakach jak panda. Szczególnie jeśli chciałam uwieść Crisa. Miałam ze sobą torbę a w niej jak każda kobieta- kosmetyczkę. Wyjęłam z niej tusz i waciki. Wacikami przetarłam oczy i miejsca dookoła. Tusz schodził z łatwością. Ponoć miał być wodoodporny. Na oczy nałożyłam wcześniej wyjętego eye-linera, a na rzęsy tusz. Podeszłam do drzwi, pchnęłam je i przeszłam długość dzielącą mnie i murawę.
- Cześć Lola!- krzyknął Alvaro.
- Siema.- powiedziałam uśmiechając się.

Cristiano:

Lola była miła dla Alvaro, coś nowego.  Odrzuciła swoje blond włosy do tyłu, siadając na ławce rezerwowych. Zawsze siadała na tym samym krzesełku.
- Chłopaki! 7 okrążeń! Teraz.- trener nigdy nas nie oszczędzał. Nigdy.

2 godziny później.

Trening był strasznie męczący. Lola dzisiaj była jakaś nieobecna a w pewnym momencie wyglądała jakby chciała się rozpłakać.
- Jutro godzinę wcześniej!- krzyknął mężczyzna. Wszyscy schodzili z murawy do szatni, poszedłem razem z nimi. Przebrałem się i zorientowałem, że nie mam telefonu. Trener zabrał mi go za pisanie w trakcie treningu. Wyszedłem szukając wzrokiem Jose. Była tylko Lola. Płakała. Skierowałem się ku niej.
- Co się dzieje?- spytałem jej siadając obok.. Po jej policzkach spływały łzy.
- A co cię to obchodzi?- warknęła- przecież wielkiego Cristiano Ronaldo nie powinna obchodzić wredna córeczka trenera.
- Nie jestem taki.- powiedziałem z przekąsem.
- Cris, ja mieszkam z waszym trenerem. Wasze wizyty są codziennością. Traktujecie mój dom jak swój.- odparła przewracając oczami, w których nie widniał już smutek.
- I w związku z tym, wiesz jaki mam charakter.- powiedziałem wstając.
- Czekaj.- mruknęła ciągnąc mnie za dłoń.- Przepraszam.- dodała cicho.
Usiadłem obok niej mocno ją przytulając. Wtuliłem się w jej włosy wdychając ich zapach. 
- Powiesz mi co się stało?- spytałem łagodnie głaszcząc ją po włosach.
- Jeśli chcesz, ale to nie jest wesoła historia.- powiedziała spuszczając głowę w dół.
- No dobrze.
- Czekaj.- rzekła wyjmując z kieszeni telefon.
Wybrała czyjś numer.
- Tato, ja wrócę do domu trochę później.- dzwoniła do Mourinho.- Dobra. Pa.- odłożyła telefon na ławkę.
- Chodź.- powiedziałem wstając.
- Do kąt?
- Chyba nie masz zamiaru mi tego opowiadać tutaj.- wskazałem ławkę dla rezerwowych.
- No nie.- powiedziała.
Chłopaków już nie było. Może to i dobrze. Zaczęły by się głupie komentarze.

Lola:

Podeszliśmy do jego samochodu.
- Wsiadaj.- rzucił.
- Ale jedziemy do mnie.- powiedziałam otwierając drzwi.
- Dobra.
Usiadłam na fotelu i spojrzałam na kierowcę. Cóż, siedzę w samochodzie Cristiano Ronaldo i gapię się na niego jak głupia. No nie ma co. Piękny początek. Mój plan zaczynał się właśnie dziś. Cris ruszył a ja wpatrywałam się na widoki za oknem.
- Lola, powiedz, czemu ty jesteś dla nas taka wredna i tak nas nienawidzisz.- rzucił.
Spojrzałam na niego. Jak tak się skupiał na drodze wyglądał tak męsko i jakoś pociągająco. Lola. Ogarnij się. 
- Po prostu, działacie mi na nerwy. No i w sumie duży wpływ mieli na to chłopaki z Barcelony.
- No jasne.- powiedział Ronaldo skręcając. Właśnie znaleźliśmy się na mojej ulicy. Jeszcze jakieś pięć minut drogi.- nie rozumiem co ty widzisz w Fabregasie.
- Czy ja wiem? Uroczy jest.
- Bardzo.- odparł zatrzymując się na podjeździe.
Wysiadłam z samochodu, a Cris zaraz za mną. Podeszliśmy do drzwi, które bez problemu otworzyłam. W naszym domu zawsze ktoś był. Jak nie sprzątaczka to gosposia. Akurat była ta pierwsza. Wiedziałam, że uwielbia piłkarzy Realu.
- Nie przeszkadzaj mi dobra?- powiedziałam do niej.
- Dobrze.- oparła podziwiając mojego towarzysza. Złapałam go za rękę i poczułam delikatny dreszczyk. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Oby dwoje usiedliśmy na łóżku. Wtuliłam się w niego i opowiedziałam całą moją historię. Nie skomentował tego i bardzo mnie to ucieszyło. Po prostu był. Wspierał mnie samą obecnością. Podniosłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.
- Dziękuję.- szepnęłam zbliżając się do niego.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Odwróciłam się. W drzwiach pojawił się mój ojciec. Cholera jasna, akurat w takim momencie? 


I jak się wam podoba? Komentujcie proszę dla mnie to ważne <33  I rutynowo dziękuję za wszystkie komentarze ;***

piątek, 26 kwietnia 2013

Info.

Chciałabym zaprosić na opowiadanie o Lewym i Reusie, http://bvb-opowiadania.blogspot.com/ Pojawił się już 1 rozdział i bohaterowie. Proszę o komentarze. :*

Rozdział ósmy

Tylko jak ja miałam go poderwać? Dobrze wiedział, że ich nienawidzę. Pokręciłam głową i spojrzałam na ojca. No jasne! Ten wyjazd to moja szansa!
- Tato?
- Tak Lola? - spytał spoglądając na mnie.
- Kiedy jest ten wyjazd?
- Myślałem, że nie chcesz jechać.
- Zmieniłam zdanie.- odparłam spokojnie.
- Lola, ty się dobrze czujesz?- spytał z troską.
- Tak, raczej tak.-  powiedziałam.
- No za pięć dni.
- Okey.- odparłam z uśmiechem wpatrując się w przestrzeń za oknem. 
- Co ty kombinujesz?
- Ja? Nic.
- Lola, przecież cię znam.
- No nic, naprawdę.
Jechaliśmy jeszcze jakieś 10 minut po czym wysiadłam i poszłam na stadion. Wszyscy mnie tu doskonale znali. Usiadłam na krzesełku przeznaczonym dla rezerwowych. Może źle postępowałam? Chciałam się zemścić na Cescu za tą zdradę, ale co temu winny był Cristiano? Był przystojny i to nawet bardzo. Lola! Ogarnij się. Już raz leczyłaś załamanie po 'wielkiej miłości' . Wielka miłość. Ponoć istnieje, ale chyba nie dla mnie.W pewnym momencie poczułam jak zalewa mnie fala wspomnień.
Miałam 19 lat. On 21. Znaliśmy się od dziecka. Był synem przyjaciółki mojej matki. Nasze mamy często się spotykały, więc widywaliśmy się często. Chodziliśmy razem pochodzić po osiedlu. Znaliśmy każdy jego zakamarek. Na takiej przyjaźni spędziliśmy 10 lat. Kiedy miałam 17 lat przestał być dla mnie tylko i wyłącznie najlepszym przyjacielem. Stał się kimś więcej. Kochałam go. Całym sercem. To wtedy zaczęłam karierę i wtedy zaczęłam podrywać mężczyzn. Lubiłam to, że się im podobam. Czułam się doceniona. Taka piękna i potrzebna. Oni wszyscy nic dla mnie nie znaczyli. To Luke był dla mnie najważniejszy. Nie zwracał na mnie uwagi. Traktował jak młodszą siostrę, przyjaciółkę. Nigdy jak kogoś kogo mógłby pokochać. Byliśmy dla siebie wsparciem, ale coraz ciężej było mi doradzać mu w sprawach sercowych. Czego mi brakowało? Czemu nie mógł wybrać mnie. Wtedy stwierdziłam, że jestem za gruba. Zaczęłam się odchudzać. Bez przerwy liczyłam kalorie i ćwiczyłam. Każde odstępstwo od diety karałam nacięciem. Głębokim lub płytkim. Czułam wtedy ból, ale jednocześnie ulgę, że wreszcie się ukarałam. To było okropne. Z czasem zaczęłam się głodzić. Nic nie jadłam. Jedynie piłam. I to tylko wodę. Z czasem i tego zaprzestałam. Długo tak nie pociągnęłam. Trzy dni po całkowitym odstawieniu wody trafiłam do szpitala. Przyjechała tylko matka. Ojciec był na treningu. Może nawet o tym nie wiedział. Pojawił się też Luke. Przytulił mnie i powiedział słowa, które pamiętam i pamiętać będę. 
' Loluś, czemu ty to zrobiłaś? Jesteś ideałem. Kocham cię od kiedy pamiętam! Nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni.' 
Schował twarz w dłonie a ja resztką sił pogłaskałam go po policzku. Potem zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się i ujrzałam najważniejszą dla mnie osobę.- Luka. Siedział i patrzył na mnie jak na obrazek. Po wyjściu ze szpitala tworzyliśmy parę. Jak to jest mieliśmy wzloty i upadki, ale zawsze wszystko dobrze się kończyło. Jednego razu nie. Na samo wspomnienie tego dnia z moich oczu zaczęły wypływać łzy rozmazując staranny makijaż.- Szłam ulicą w kierunku domu Eleny, ale coś kazało mi iść inaczej niż zazwyczaj. Obok lasku niedaleko jej domu był wypadek. Ciągnęło mnie tam. Podeszłam i moje serce zabiło mocniej. Z oczu wypłynęły łzy. Leżał tam. Mój Luke. Mój. Tylko teraz już nie żył. Od tego czasu nikogo nie pokochałam. Nikogo.
- Lola? Coś się stało?- usłyszałam głos Marcelo.- podniosłam głowę i na niego spojrzałam. Zapewne wyglądałam jak panda, ale co tam.
 


Jakieś to takie dziwne i nijakie ;/ Mam taką jakby zaćmę twórczą, więc przepraszam, że tak późno. Spodziewałyście się, że Lola ma taką przeszłość? :3  Kiedy chcecie 9? Piszcie w komentarzach  :3

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział siódmy

- Cesc! Co to ma znaczyć do cholery!- wrzasnęłam.
- Lola to nie tak jak myślisz!
- Co? Może jej nie całowałeś? - wiedziałam, że nie będzie  miał odpowiedzi na ten tekst. Przecież nie byłam ślepa.
- Lola...
- Chrzań się.- odwróciłam się i szybkim krokiem opuściłam klub.
- Lola!- usłyszałam za plecami.
Wyszłam z klubu. Zimne powietrze trochę mnie orzeźwiło. Cesc mnie zdradził. Zdradził. I to z kim? Z jakąś ździrą.
- Lola! Poczekaj!-usłyszałam krzyk Eleny. Stanęłam w miejscu.
- Chodź już.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłyśmy do mojego domu, nie miałam pojęcia jak znalazłam się w łóżku.

xxx Następnego dnia xxx

- Lola, wstawaj trening.- otworzyłam oczy i zrozumiałam, że to był błąd.  Ostre słońce od razu dostało się do moich oczu.
- Już.- mruknęłam i wstałam z łóżka.
Dowlokłam się do łazienki. Wzięłam prysznic.
- Cholera jasna!- krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że nie wzięłam suszarki ani ubrań. Suszarka leżała na dole w łazience rodziców. W samym ręczniku zeszłam na dół.
- Mamo! Moja suszarka jest u was w łazience?
Weszłam do salonu i to było kolejnym błędem popełnionym tego dnia. W salonie siedzieli Królewscy. Wszyscy.
- No ja to mam szczęście.- mruknęłam z sarkazmem. 
- Wielkie.- uzupełnił Marcelo.
- Ładny ręcznik.- skomentował  Varane.
- Chcesz? Mogę ci go oddać.- odparłam.
Na twarzach piłkarzy pojawiły się głupie uśmieszki.
- Tak, proszę Lola.- powiedziała moja matka podając mi suszarkę i wybawiając mnie spod spojrzeń piłkarzy. Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do łazienki.

Cristiano: 

Lola w samym ręczniku wyglądała cudownie, ale czekanie na nią ponad półtorej godziny było tą gorszą rzeczą.
- Ona siedzi w łazience dłużej niż ty.- stwierdził Pepe.
- Bardzo zabawne.- odparłem.

Lola: 

Podczas suszenia włosów wpadłam na pewien pomysł. Cesc nienawidził Ronaldo. A Cristiano często na mnie patrzył. Miałam zamiar to wykorzystać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Wyszłam z domu zanim piłkarze zdążyli cokolwiek powiedzieć. Wsiadłam do samochodu ojca. 
- Lola, co ci jest.
- Nic.- odparłam i wyjrzałam przez okno. 
Dziś miałam zamiar zacząć uwodzić wroga mojego chłopaka.


Rozdział krótki, ale 8 będzie pod 12 komentarzach :) SPAM też się liczy jako komentarz ;P
Lola: <333