środa, 15 maja 2013

Rozdział dziewiąty

- Nie.- powiedziałam starając się zetrzeć łzy.
- Przecież widzę.- powiedział siadając obok i obejmując ramieniem. Wtuliłam się w piłkarza i zaczęłam płakać.
- Lola, spokojnie.- powiedział w moje włosy.- co się stało?
- Nie ważne.- powiedziałam w jego koszulkę.
- Ależ ważne.- odparł.
Odsunęłam się lekko od piłkarza i spojrzałam na niego z pewnej odległości. Patrzył na mnie z troską, a na koszulce miał czarny ślad. Zapewne po moim tuszu.
- O matko! Przepraszam!- rzekłam zakrywając usta dłonią.
- Za co?- spytał dziwnie mi się przyglądając. Ci królewscy to na prawdę jacyś debile. Oni chyba w ogóle nie myślą.
- Koszulka.- wskazałam plamę, składającą się z moich łez i czarnej substancji. Spojrzał na nią, wzruszając ramionami.
- Nic się nie stało.- powiedział uśmiechając się.
- Na pewno?
- Tak.
Wstałam z ławki rezerwowych zostawiając piłkarza samego. Poszłam do jedynej w klubie damskiej łazienki. Nie mogłam wyglądać przy chłopakach jak panda. Szczególnie jeśli chciałam uwieść Crisa. Miałam ze sobą torbę a w niej jak każda kobieta- kosmetyczkę. Wyjęłam z niej tusz i waciki. Wacikami przetarłam oczy i miejsca dookoła. Tusz schodził z łatwością. Ponoć miał być wodoodporny. Na oczy nałożyłam wcześniej wyjętego eye-linera, a na rzęsy tusz. Podeszłam do drzwi, pchnęłam je i przeszłam długość dzielącą mnie i murawę.
- Cześć Lola!- krzyknął Alvaro.
- Siema.- powiedziałam uśmiechając się.

Cristiano:

Lola była miła dla Alvaro, coś nowego.  Odrzuciła swoje blond włosy do tyłu, siadając na ławce rezerwowych. Zawsze siadała na tym samym krzesełku.
- Chłopaki! 7 okrążeń! Teraz.- trener nigdy nas nie oszczędzał. Nigdy.

2 godziny później.

Trening był strasznie męczący. Lola dzisiaj była jakaś nieobecna a w pewnym momencie wyglądała jakby chciała się rozpłakać.
- Jutro godzinę wcześniej!- krzyknął mężczyzna. Wszyscy schodzili z murawy do szatni, poszedłem razem z nimi. Przebrałem się i zorientowałem, że nie mam telefonu. Trener zabrał mi go za pisanie w trakcie treningu. Wyszedłem szukając wzrokiem Jose. Była tylko Lola. Płakała. Skierowałem się ku niej.
- Co się dzieje?- spytałem jej siadając obok.. Po jej policzkach spływały łzy.
- A co cię to obchodzi?- warknęła- przecież wielkiego Cristiano Ronaldo nie powinna obchodzić wredna córeczka trenera.
- Nie jestem taki.- powiedziałem z przekąsem.
- Cris, ja mieszkam z waszym trenerem. Wasze wizyty są codziennością. Traktujecie mój dom jak swój.- odparła przewracając oczami, w których nie widniał już smutek.
- I w związku z tym, wiesz jaki mam charakter.- powiedziałem wstając.
- Czekaj.- mruknęła ciągnąc mnie za dłoń.- Przepraszam.- dodała cicho.
Usiadłem obok niej mocno ją przytulając. Wtuliłem się w jej włosy wdychając ich zapach. 
- Powiesz mi co się stało?- spytałem łagodnie głaszcząc ją po włosach.
- Jeśli chcesz, ale to nie jest wesoła historia.- powiedziała spuszczając głowę w dół.
- No dobrze.
- Czekaj.- rzekła wyjmując z kieszeni telefon.
Wybrała czyjś numer.
- Tato, ja wrócę do domu trochę później.- dzwoniła do Mourinho.- Dobra. Pa.- odłożyła telefon na ławkę.
- Chodź.- powiedziałem wstając.
- Do kąt?
- Chyba nie masz zamiaru mi tego opowiadać tutaj.- wskazałem ławkę dla rezerwowych.
- No nie.- powiedziała.
Chłopaków już nie było. Może to i dobrze. Zaczęły by się głupie komentarze.

Lola:

Podeszliśmy do jego samochodu.
- Wsiadaj.- rzucił.
- Ale jedziemy do mnie.- powiedziałam otwierając drzwi.
- Dobra.
Usiadłam na fotelu i spojrzałam na kierowcę. Cóż, siedzę w samochodzie Cristiano Ronaldo i gapię się na niego jak głupia. No nie ma co. Piękny początek. Mój plan zaczynał się właśnie dziś. Cris ruszył a ja wpatrywałam się na widoki za oknem.
- Lola, powiedz, czemu ty jesteś dla nas taka wredna i tak nas nienawidzisz.- rzucił.
Spojrzałam na niego. Jak tak się skupiał na drodze wyglądał tak męsko i jakoś pociągająco. Lola. Ogarnij się. 
- Po prostu, działacie mi na nerwy. No i w sumie duży wpływ mieli na to chłopaki z Barcelony.
- No jasne.- powiedział Ronaldo skręcając. Właśnie znaleźliśmy się na mojej ulicy. Jeszcze jakieś pięć minut drogi.- nie rozumiem co ty widzisz w Fabregasie.
- Czy ja wiem? Uroczy jest.
- Bardzo.- odparł zatrzymując się na podjeździe.
Wysiadłam z samochodu, a Cris zaraz za mną. Podeszliśmy do drzwi, które bez problemu otworzyłam. W naszym domu zawsze ktoś był. Jak nie sprzątaczka to gosposia. Akurat była ta pierwsza. Wiedziałam, że uwielbia piłkarzy Realu.
- Nie przeszkadzaj mi dobra?- powiedziałam do niej.
- Dobrze.- oparła podziwiając mojego towarzysza. Złapałam go za rękę i poczułam delikatny dreszczyk. Zaprowadziłam go do mojego pokoju. Oby dwoje usiedliśmy na łóżku. Wtuliłam się w niego i opowiedziałam całą moją historię. Nie skomentował tego i bardzo mnie to ucieszyło. Po prostu był. Wspierał mnie samą obecnością. Podniosłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.
- Dziękuję.- szepnęłam zbliżając się do niego.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Odwróciłam się. W drzwiach pojawił się mój ojciec. Cholera jasna, akurat w takim momencie? 


I jak się wam podoba? Komentujcie proszę dla mnie to ważne <33  I rutynowo dziękuję za wszystkie komentarze ;***

piątek, 26 kwietnia 2013

Info.

Chciałabym zaprosić na opowiadanie o Lewym i Reusie, http://bvb-opowiadania.blogspot.com/ Pojawił się już 1 rozdział i bohaterowie. Proszę o komentarze. :*

Rozdział ósmy

Tylko jak ja miałam go poderwać? Dobrze wiedział, że ich nienawidzę. Pokręciłam głową i spojrzałam na ojca. No jasne! Ten wyjazd to moja szansa!
- Tato?
- Tak Lola? - spytał spoglądając na mnie.
- Kiedy jest ten wyjazd?
- Myślałem, że nie chcesz jechać.
- Zmieniłam zdanie.- odparłam spokojnie.
- Lola, ty się dobrze czujesz?- spytał z troską.
- Tak, raczej tak.-  powiedziałam.
- No za pięć dni.
- Okey.- odparłam z uśmiechem wpatrując się w przestrzeń za oknem. 
- Co ty kombinujesz?
- Ja? Nic.
- Lola, przecież cię znam.
- No nic, naprawdę.
Jechaliśmy jeszcze jakieś 10 minut po czym wysiadłam i poszłam na stadion. Wszyscy mnie tu doskonale znali. Usiadłam na krzesełku przeznaczonym dla rezerwowych. Może źle postępowałam? Chciałam się zemścić na Cescu za tą zdradę, ale co temu winny był Cristiano? Był przystojny i to nawet bardzo. Lola! Ogarnij się. Już raz leczyłaś załamanie po 'wielkiej miłości' . Wielka miłość. Ponoć istnieje, ale chyba nie dla mnie.W pewnym momencie poczułam jak zalewa mnie fala wspomnień.
Miałam 19 lat. On 21. Znaliśmy się od dziecka. Był synem przyjaciółki mojej matki. Nasze mamy często się spotykały, więc widywaliśmy się często. Chodziliśmy razem pochodzić po osiedlu. Znaliśmy każdy jego zakamarek. Na takiej przyjaźni spędziliśmy 10 lat. Kiedy miałam 17 lat przestał być dla mnie tylko i wyłącznie najlepszym przyjacielem. Stał się kimś więcej. Kochałam go. Całym sercem. To wtedy zaczęłam karierę i wtedy zaczęłam podrywać mężczyzn. Lubiłam to, że się im podobam. Czułam się doceniona. Taka piękna i potrzebna. Oni wszyscy nic dla mnie nie znaczyli. To Luke był dla mnie najważniejszy. Nie zwracał na mnie uwagi. Traktował jak młodszą siostrę, przyjaciółkę. Nigdy jak kogoś kogo mógłby pokochać. Byliśmy dla siebie wsparciem, ale coraz ciężej było mi doradzać mu w sprawach sercowych. Czego mi brakowało? Czemu nie mógł wybrać mnie. Wtedy stwierdziłam, że jestem za gruba. Zaczęłam się odchudzać. Bez przerwy liczyłam kalorie i ćwiczyłam. Każde odstępstwo od diety karałam nacięciem. Głębokim lub płytkim. Czułam wtedy ból, ale jednocześnie ulgę, że wreszcie się ukarałam. To było okropne. Z czasem zaczęłam się głodzić. Nic nie jadłam. Jedynie piłam. I to tylko wodę. Z czasem i tego zaprzestałam. Długo tak nie pociągnęłam. Trzy dni po całkowitym odstawieniu wody trafiłam do szpitala. Przyjechała tylko matka. Ojciec był na treningu. Może nawet o tym nie wiedział. Pojawił się też Luke. Przytulił mnie i powiedział słowa, które pamiętam i pamiętać będę. 
' Loluś, czemu ty to zrobiłaś? Jesteś ideałem. Kocham cię od kiedy pamiętam! Nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni.' 
Schował twarz w dłonie a ja resztką sił pogłaskałam go po policzku. Potem zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się i ujrzałam najważniejszą dla mnie osobę.- Luka. Siedział i patrzył na mnie jak na obrazek. Po wyjściu ze szpitala tworzyliśmy parę. Jak to jest mieliśmy wzloty i upadki, ale zawsze wszystko dobrze się kończyło. Jednego razu nie. Na samo wspomnienie tego dnia z moich oczu zaczęły wypływać łzy rozmazując staranny makijaż.- Szłam ulicą w kierunku domu Eleny, ale coś kazało mi iść inaczej niż zazwyczaj. Obok lasku niedaleko jej domu był wypadek. Ciągnęło mnie tam. Podeszłam i moje serce zabiło mocniej. Z oczu wypłynęły łzy. Leżał tam. Mój Luke. Mój. Tylko teraz już nie żył. Od tego czasu nikogo nie pokochałam. Nikogo.
- Lola? Coś się stało?- usłyszałam głos Marcelo.- podniosłam głowę i na niego spojrzałam. Zapewne wyglądałam jak panda, ale co tam.
 


Jakieś to takie dziwne i nijakie ;/ Mam taką jakby zaćmę twórczą, więc przepraszam, że tak późno. Spodziewałyście się, że Lola ma taką przeszłość? :3  Kiedy chcecie 9? Piszcie w komentarzach  :3

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział siódmy

- Cesc! Co to ma znaczyć do cholery!- wrzasnęłam.
- Lola to nie tak jak myślisz!
- Co? Może jej nie całowałeś? - wiedziałam, że nie będzie  miał odpowiedzi na ten tekst. Przecież nie byłam ślepa.
- Lola...
- Chrzań się.- odwróciłam się i szybkim krokiem opuściłam klub.
- Lola!- usłyszałam za plecami.
Wyszłam z klubu. Zimne powietrze trochę mnie orzeźwiło. Cesc mnie zdradził. Zdradził. I to z kim? Z jakąś ździrą.
- Lola! Poczekaj!-usłyszałam krzyk Eleny. Stanęłam w miejscu.
- Chodź już.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłyśmy do mojego domu, nie miałam pojęcia jak znalazłam się w łóżku.

xxx Następnego dnia xxx

- Lola, wstawaj trening.- otworzyłam oczy i zrozumiałam, że to był błąd.  Ostre słońce od razu dostało się do moich oczu.
- Już.- mruknęłam i wstałam z łóżka.
Dowlokłam się do łazienki. Wzięłam prysznic.
- Cholera jasna!- krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że nie wzięłam suszarki ani ubrań. Suszarka leżała na dole w łazience rodziców. W samym ręczniku zeszłam na dół.
- Mamo! Moja suszarka jest u was w łazience?
Weszłam do salonu i to było kolejnym błędem popełnionym tego dnia. W salonie siedzieli Królewscy. Wszyscy.
- No ja to mam szczęście.- mruknęłam z sarkazmem. 
- Wielkie.- uzupełnił Marcelo.
- Ładny ręcznik.- skomentował  Varane.
- Chcesz? Mogę ci go oddać.- odparłam.
Na twarzach piłkarzy pojawiły się głupie uśmieszki.
- Tak, proszę Lola.- powiedziała moja matka podając mi suszarkę i wybawiając mnie spod spojrzeń piłkarzy. Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do łazienki.

Cristiano: 

Lola w samym ręczniku wyglądała cudownie, ale czekanie na nią ponad półtorej godziny było tą gorszą rzeczą.
- Ona siedzi w łazience dłużej niż ty.- stwierdził Pepe.
- Bardzo zabawne.- odparłem.

Lola: 

Podczas suszenia włosów wpadłam na pewien pomysł. Cesc nienawidził Ronaldo. A Cristiano często na mnie patrzył. Miałam zamiar to wykorzystać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Wyszłam z domu zanim piłkarze zdążyli cokolwiek powiedzieć. Wsiadłam do samochodu ojca. 
- Lola, co ci jest.
- Nic.- odparłam i wyjrzałam przez okno. 
Dziś miałam zamiar zacząć uwodzić wroga mojego chłopaka.


Rozdział krótki, ale 8 będzie pod 12 komentarzach :) SPAM też się liczy jako komentarz ;P
Lola: <333

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział szósty

Przede mną stał Varene. To on mnie wrobił.
- Lola, przepraszam.- spuścił głowę w dół.
- No dobra. Nic się nie stało.- uśmiechnął się.
- Czyli mi wybaczasz?
- Tak.- potwierdziłam.
- Dzięki Lola!-wrzasnął i pobiegł do szatni. Pokręciłam głową i wyszłam ze stadionu. Dziś czekała mnie impreza z Eleną. Założyłam czarne Ray Bany i oparłam się o samochód ojca. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedną od Eleny a drugą od Leo.
od: Elena ^^ 
"Ciuli? Chodzi Ci o chłopków z Realu? Farciara :*"
Do: Elena ^^
"Taaak ciuli.Farciarą to bym była gdybym nie musiała chodzić na ich treningi xd"
Odpisałam i odczytałam wiadomość od Messiego.
Od: Leo :*
" Elo mała xd Cesc mówił, że miałaś wypadek. Coś Ci jest? Impreza w następny piątek nadal aktualna?"
Do: Leo :*
"Wysoki się odezwał xd Nic mi nie jest, dzięki za troskę :** No jasne, nigdy nie odpuszczam sobie imprez u ciebie <3"
Po wysłaniu wiadomości usłyszałam jak ktoś otwiera samochód. Podniosłam wzrok znad telefonu i spostrzegłam ojca. Otworzyłam drzwi i wsiadłam.
- Podwieziesz mnie do Eleny?
- A co?
- Idziemy na zakupy.
- Dobra.
- Tatusiu?
- Co chcesz?
- Pożyczysz mi kartę?- spytałam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać.
- Pojedziesz na mecz z Arsenalem w Londynie.
- Jak dasz mi kartę to pomyślę.
- Lola, jak dam ci kartę to zniknie połowa środków jak nie całość, więc pojedziesz na najbliższe kilka spotkań.
- Co?-spytałam z niedowierzaniem.
- To co słyszysz.
- No dobra, ale nie robisz mi wyrzutów za to ile wydam.
- Dobrze. Twój mąż będzie miał przerąbane.
- Wiem.- odparłam.- Przynajmniej będzie z córką wielkiego Mourinho.-ojciec pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmił.
- Dzięki!- rzuciłam i wysiadłam z samochodu.
Podeszłam do bramy i nacisnęłam guziczek z napisem "Flores"
- Cześć Elena! To ja Lola.
- Siema, wejdź.
- Wiesz, na to liczę.- Elena cicho się zaśmiała i otworzyła bramę. Przeszłam podjazd mocno stukając obcasami w kostkę brukową. Elena otworzyła drzwi, pociągnęłam ją za nadgarstek
- Dokąd to?
- Na zakupy! Jest już po drugiej.
- No to chodź.
Szłyśmy ulicami Madrytu w kierunku centrum handlowego.
- O matko!- usłyszałyśmy.
- Co?
- To Lola Mourinho!
- Zaczyna się.- mruknęłam.
- Możemy autografy?- spytała jedna z nich.
- Jasne.- odparłam i podpisałam im moje zdjęcia.
- Mam tego dosyć!- powiedziałam przyjaciółce.
- Takie są skutki bycia sławnym.- odparła i weszła do naszego ulubionego sklepu.

 6 godzin później

Kończyłam robić makijaż w domu przyjaciółki. 
- Lola! Widziałaś moją prostownice? 
- Ta, tu jest.- podałam jej przedmiot. 
- Dzięki.- odparła. 
Wstałam z łóżka przyjaciółki i podeszłam do lustra. Ciemnoblond włosy układały się wręcz perfekcyjnie. Ciemny eyeliner zdobił moje powieki, czarny tusz znalazł swoje miejsce na rzęsach. Usta były pomalowane brzoskwiniowym błyszczykiem. Moje ciało opinała czarna sukienka. Wzięłam telefon i wykręciłam numer ojca. Odebrał po dwóch sygnałach. 
- Tato, zostaję na noc u Eleny. 
- Dobrze.-odparł.
- Elena, no chodź już.- mruknęłam.
- No już idę.
Wyszłyśmy z domu Flores i El zadzwoniła po taksówkę.Przyjechała po jakiś dziesięciu minutach. Wsiadłyśmy i podałyśmy adres naszego ulubionego klubu. Dojechałyśmy bardzo szybko. Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z Eleną z auta. Weszłyśmy do klubu. Podeszłam do baru. Czułam, że na trzeźwo nie będę się dobrze bawić. Zamówiłam drinka i czekałam aż barman mi go przygotuje. 
- Lola, chodź na chwilę.- powiedziała Elena. 
- O co chodzi? 
- Chodź, sądzę, że powinnaś to zobaczyć. 
Poszłam za przyjaciółką. Zaprowadziła mnie do jakiś stolików. To co zobaczyłam było dla mnie szokiem. Na jednym z krzeseł siedział Cesc a na nim siedziała jakaś blondynka. Całowali się. 
- Cesc?- spytałam stając obok niego. 
- Lola?- odparł zaraz po oderwaniu się od dziewczyny.

I jak? Mam nadzieję, że się wam podoba. :) Sorry ale prawie cały dzień spędziłam w szpitalu. :C Dziękuję za 15 komentarzy! Nie spodziewałam się aż tylu. To całkowity rekord! Mam nadzieję, że go pobijecie pod tym postem. Przypominam, że KAŻDY może skomentować i nie trzeba pisać kodu :**

wtorek, 26 marca 2013

Rozdział piąty

Zaczęłam się śmiać. Ronaldo spadł z bramki a ci którzy siedzieli na murawie puścili swoje dłonie.
- Co wy odpierdalacie?- wrzasnął mój ojciec.- Ronaldo! Cassilas! Pepe! Di Maria! Varane! Kaka! Marcelo! Essien! 10 karnych okrążeń! Teraz!
- Ale trenerze!
- Nie ma ale żeliku!- krzyknął Pepe.
- Ja przynajmniej mam na co stosować żel.-odparł Ronaldo.
Cicho się zaśmiałam. Wyjęłam z torebki jedną książkę. Przeczytałam dwa pierwsze wersy i ją zamknęłam. Nie miałam ochoty na czytanie i uczenie się. Zaczęłam obserwować trening chłopaków. Teraz biegali tyłem. Ronaldo pobiegł trochę szybciej i kucnął zaraz za Pepe co spowodowało, że ten drugi się przewrócił. Nie mogłam opanować napadu śmiechu, który mnie dopadł.
- Tak, tak! Bardzo zabawne!- krzyknął Pepe do mnie i do innych śmiejących się zawodników Realu.
- No nie?- powiedział Cristiano.
Pepe poderwał się z murawy i zaczął gonić Cristiano. Ronaldo naprawdę był szybki i wcale nie taki brzydki. Mocno potrząsnęłam głową aby odgonić myśli. Parę sekund temu pomyślałam, że Ronaldo jest ładny! Co się ze mną dzieje? Coś nie tak. Portugalczyk zawsze wydawał mi się taki fałszywy i sztuczny. Nie umiałam go sobie wyobrazić w związku dłuższym niż parę dni.Wstałam z plastikowego krzesełka i poszłam pogadać z ojcem.
- Tato?- zwróciłam uwagę chyba każdego obecnego na murawie piłkarza.
- Tak?- spytał znad jakiś papierów.
- Mogę iść do domu?- spytałam z nadzieją.
- Cesc ma teraz trening?- nie powiem. Zbił mnie z tropu.
- Nie, za jakąś godzinę.- powiedziałam patrząc na zegarek.
- To nie.
- Tato.
- Lola, oby dwoje dobrze wiemy, że jak cię teraz puszczę do domu to spotkasz się z Cescem.
- Ale tato!
- Lola, masz się uczyć do sesji a poza tym masz się oszczędzać.- cicho prychnęłam.
- Myślisz, że co my tam takiego robimy, że mam się oszczędzać? - moje pytanie wywołało falę śmiechu wśród podopiecznych ojca.
- Lolu, dobrze wiemy co ty i on robicie pod nieobecność dorosłych. - pod warstwą makijażu pojawiły się rumieńce. Ojciec kiedyś przyłapał mnie i Cesca w sytuacji, która na pewno grzeczna nie była.

Cristiano:
Słyszałem cichy śmiech Pepe po usłyszeniu tych słów. 
- Masz przejebane! Już przegrałeś. 
- Ej, jeszcze to wygram zobaczysz. 
- Wierzysz w to? 
- Tak.
- No jasne. Wielka męska duma Ronaldo. 
- Chłopaki! Do mnie!- krzyknął ojciec Loli. 
- O co chodzi?- spytał Essien. 
- Jak wiecie niedługo gramy mecz z Arsenalem Londyn. Na wyjeździe.- dodał po chwili. 
- Wiemy. Zabiera pan córkę?- spytał Varane. Kiedy to usłyszała spojrzała na nas pogardliwym spojrzeniem. A na Varane tak jakby miała go zamordować. 
- Pomyślę nad tym.-odparł. 
Lola spojrzała w niebo z pretensją. 

Lola: 
 Czemu ten chłopak podsunął mojemu ojcowi taki pomysł. Piłkarze poszli do szatni a ja zostałam. 
- Tato? 
- Poczekaj obok samochodu, zaraz przyjdę. 
- Dobra tam, pojadę na ten mecz? 
- Chyba tak.- odparł zamyślony. 
- Dzięki wielkie!- odparłam z sarkazmem i wyszłam z gabinetu ojca. Szybkim krokiem przemierzałam korytarz dopóki ktoś mnie nie zawołał.  Odwróciłam się i spojrzałam na ową osobę.

Przepraszam za tak długą przerwę, ale granie w piłkę nożną na w-f skończyło się pobytem w szpitalu. Przepraszam i zobowiązuję się napisać 6 jak najszybciej. Jak będzie dużo komentarzy to nawet dziś albo jutro. Ankieta obok proszę o głosy xd Dziękuję  za komentarze :)) Są dla mnie bardzo ważne i jak już spamujesz to chociaż wyraź swoją opinię :P Każdy może komentować i nie trzeba pisać kodu xd

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział czwarty

Obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku stał ojciec.
- Co się stało?
- Rozbiłaś się o drzewo, ale nic ci nie jest.
- Matko, która godzina?
- 20.
- O 20 miałam być u Cesca!
- Jest na korytarzu. Nie pozwolili mu wejść.
Opadłam bezwładnie na poduszki.
- Kiedy stąd wyjdę?
- Jeszcze dziś.
Pokiwałam głową. Do sali wszedł lekarz. 
- Jak się pani czuje ?
- Dobrze, dziękuję. 
- Ale z nocy u Cesca musisz zrezygnować.- powiedział ojciec.
- Z porannego treningu też?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Nauka ci nie zaszkodzi.- stwierdził. Cicho prychnęłam. Jasne przecież dla ojca nauka była najważniejsza. Musiałam zdać studia i w ogóle. Zawsze mówił, że z samego modelingu nie będę się utrzymywać do końca życia.Miał rację, ale modeling był moim ulubionym zajęciem. Jutro musiałam iść do Królewskich na trening. Tak, jakbym nie mogła uczyć się w domu.
- A nie mogę się uczyć w domu?
- Obydwoje wiemy jak to by się skończyło. Albo ty poszłabyś do Cesca, albo on przyszedłby do ciebie.- trafił w czuły punkt. Wiedziałam, że nie odpuści.
- Dobra. Przyjdę jutro na ten cholerny trening.- powiedziałam z niesmakiem.
- I o to mi chodziło.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale może już pani iść do domu.- powiedział lekarz z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję. Możecie wyjść?- spytałam z rozgoryczeniem.- skinęli głowami i wyszli. Wstałam ze szpitalnego łóżka, które było wyjątkowo niewygodne. Przebrałam się w moje ubrania i wyszłam z sali. Pierwsze co zobaczyłam to Cesc chodzący w kółko po korytarzu.
- Cesc!- powiedziałam lekko podniesionym głosem. Natychmiast się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Lola!- podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Z dzisiejszej nocy nici.- mruknęłam wdychając jego perfumy.
- Szkoda.-odparł.
- No wiem. Jeszcze jutro muszę iść do tego cholernego klubu, żeby uczyć się do sesji.
- Realu?
- Taaa.- potwierdziłam.
- No chciałbym zobaczyć ich reakcję.
- Zapewne będzie ciekawa, ale muszę już iść.- powiedziałam spoglądając na ojca.
Opuściłam jego ramiona i poszłam w kierunku ojca. Oby dwoje poszliśmy do samochodu. Jak najszybciej usiadłam na miejscu i przyłożyłam czoło do zimnej szyby i po chwili zasnęłam.

Następnego dnia

Obudziłam się w łóżku. Ojciec musiał mnie przenieść tu z samochodu. Niechętnie podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spędzałam w niej dużo czasu. Sam makijaż zajmował mi około godziny. A układanie włosów? Nawet nie ma co wspominać. Spędzałam tu dużo czasu, ale efekty były. Poderwanie chłopaka nie stanowiło dla mnie problemu. Ostatnimi czasy spotykałam się z Cescem. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Po raz ostatni przeczesałam włosy szczotką i spryskałam lakierem. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Rodzice jedli śniadanie. 
- Idziemy na trening za 15 minut.
- Dobra.- mruknęłam.
Wyszłam z domu i oparłam się o samochód. W torbie zawieszonej na moim ramieniu spoczywają dwie książki. W jednej i w drugiej zawarte są przepisy, które aktualnie obowiązują w Hiszpanii. Mój telefon zaczął wibrować co oznaczało, że dostałam SMS-a. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon i odczytałam wiadomość.
"Jakieś zakupy dzisiaj o 14 a potem impreza? :* E."
Cicho westchnęłam. Elena nie wiedziała, że byłam w szpitalu. Nie chciałam jej martwić. Nie byłam pewna czy ojciec zgodzi się na imprezę, ale w końcu jestem dorosła i mam prawo. Szybko odpisałam przyjaciółce.
"Jasne! Dzisiaj idę do tych ciuli na trening ;______;"
Z domu wyszedł ojciec i otworzył samochód. Wsiadłam do środka i z hukiem zatrzasnęłam drzwi.
- Lola.
- Co?- spytałam z grymasem na twarzy.
- Nie denerwuj się i bądź miła dla piłkarzy.- prychnęłam cicho i zaczęłam patrzeć na tereny malujące się za oknem. Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy na teren Bernabeu. Poszliśmy na murawę i to co tam zobaczyłam rozwaliło mnie od środka. Ronaldo, Casillas i Pepe próbowali wejść na bramkę, Di Maria, Varane i Kaka ganiali się po boisku wykrzykując jakieś przekleństwa a reszta drużyny siedziała dookoła Marcelo, który trzymał rękę Essiena. Zapewne miało to być coś w rodzaju wróżenia.
 

Liczę na wasze opinie w komentarzach. Są takie pochlebiające i miłe. Wywołują wieli uśmiech na mojej twarzy i motywują do pisania. :d Dzięki ;* A i na koniec piąty rozdział zostanie dodany jeśli uznam ilość komentarzy za zadowalającą. Im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się piątka. :3 Przypominam, że KAŻDY może skomentować i nie trzeba pisać kodu :3

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział trzeci

Prze drzwiami stali piłkarze Realu. Naliczyłam 12.
- Czego tu chcecie?- spytałam najbardziej jadowitym tonem na jaki było mnie stać.
- Jest Jose?
- Nie ma.- chciałam zamknąć drzwi, ale  Marcelo je przytrzymał.
- A wiesz kiedy będzie?
- Nie jestem niańką mojego ojca.-warknęłam.- możecie wejść i na niego poczekać.- wiedziałam, że ojcu nie spodobałoby się  gdybym była niemiła dla jego piłkarzy. Uśmiechnęli się. Weszli do mojego domu. Zaprowadziłam ich do salonu. Usiedli gdzie się dało.
- Zaraz wrócę. -rzuciłam i wyszłam z pokoju ponieważ usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- Halo?
- Cześć Lolu.
- Cześć Leo.- jego głos poznałabym wszędzie.
- Co powiesz na imprezę za tydzień u mnie w domu?
- Jestem za.
- Dobra o 20 u mnie.
- Spoko, będę.
- Mam nadzieję. Do zoba.
- Hej.
Rozłączyłam się. Jutro czekała mnie impreza w domu Messiego. U niego na imprezach wódka lała się strumieniami. Co niestety przynosiło kaca.
- Już jestem.
- Lola, twój tata wspominał o zakładzie.- zagaił Marcelo.
- Tak. Założyłam się z nim, że wygra Barca. Jeśli ja bym wygrała, dostałabym nowe auto a jeśli on wygra to mam się przy nim uczyć do sesji.
- Co studiujesz?
- Prawo.
Usłyszałam głuchy szczęk zamka co oznaczało, że przyszli moi rodzice.
- Cześć Lola. O już jesteście.- powiedział ojciec.
- Wychodzę.- rzekłam i wyszłam z domu.
Wsiadłam do samochodu i opuściłam podjazd. Celem mojej podróży był dom Cesca. Przyspieszyłam i ktoś wybiegł na ulicę. Dziecko małe dziecko. Próbowałam je wyminąć i straciłam panowanie nad kierownicą. 


Tak jak obiecałam pojawia się 3 bo były 4 komentarze. Co powiecie na 4 rozdział po 5 komentarzach? ^_^ Powtórzę, że KAŻDY może skomentować.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział drugi

Lola

Mecz był wręcz niesamowity! Messi strzelił 2 bramki. Niestety Ronaldo 3 i to spowodowało przegraną Barcelony. Stałam przytulając się do Cesca, piłkarze Realu strasznie się cieszyli. W sumie to się im nie dziwiłam. Tylko Ronaldo i Pepe stali z boku zawzięcie o czymś dyskutując. Co chwile posyłali mi spojrzenia. Zaczęło mnie to drażnić. Musiałam iść jutro na trening do Realu. 
- Cesc? 
- Mhm? 
- Muszę iść. Widzimy się wieczorem u ciebie.
Chłopak spojrzał na mnie i złożył na moich ustach słodki pocałunek. Uśmiechnęłam się i poszłam do ojca. Niedaleko nas stali Ronaldo, Pepe i Marcelo.
- Tato? - piłkarze natychmiast zwrócili się w naszym kierunku.
- Tak?
- Nie wracam na noc.- chłopaków zamurowało. Na twarzy Ronaldo pojawił się grymas.
- Dokąd idziesz?
- Do Cesca.
Ojciec skinął głową.
- Wiesz, że przegrałaś.
- Wiem.- westchnęłam i spojrzałam z tęsknotą na zawodników Barcy. Chłopaki patrzyli na nas zaciekawieni. 
- A to oznacza, że przychodzisz na treningi...- chłopaków wyraźnie to ucieszyło
- Żebyś miał na mnie oko jak się uczę do sesji. Tak wiem.
- Jutro o 7 masz być w domu.
- Tak. Będę to znaczy postaram się.- pokazałam ojcu rząd białych zębów w uśmiechu a piłkarzy obdarzyłam pogardliwym spojrzeniem. Cicho prychnęłam i odeszłam odrzucając do tyłu włosy.
Cristiano: 
- Ej stary! Masz przejebane. Ona z nim sypia.- szepnął Pepe. 
- No wiem, ale uda mi się. 
- No nie wiem.- zaśmiał się krótko. 
- Zobaczysz wygram ten zakład. 
- Wiesz co. Będę dobrym kolegą i przedłużę ci termin. Masz 2 miesiące. 
- Dobra.- mruknąłem i wyszedłem z szatni zostawiając Pepe z Casillasem i Marcelo.

W szatni pod nieobecność Ronaldo: Pepe: 

- Ej, stary. O co chodzi?- spytał Iker. 
- W czym? 
- No z Cristiano. 
- W grę wchodzi jego duma i Lola. 
- Córka trenera? - zdziwił się Marcelo. 
- Zakład. - wzruszyłem ramionami. 
- Jak się trener dowie to zamorduje i ciebie i jego.
- Może i tak, ale teraz Ronaldo już nie odpuści. W końcu w grę wchodzi jego męska duma. 
- Fakt. A w sumie to trener tak po prostu pozwala jej spędzać noce u Cesca? 
- Na to wygląda.
- Cris ma jedno utrudnienie. 
- Jakie? 
- Ona jest za Barcą. 
- No właśnie.

Lola

Byłam sama w domu. Rodzice gdzieś wyszli. Czekałam na wieczór. Miałam iść do Cesca. Zauważyłam, że Ronaldo i Pepe dziwnie mi się przyglądają. Ktoś zadzwonił do drzwi. Leniwie wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. Byłam bardzo ciekawa kto miał czelność przyjść i przeszkadzać mi w oglądaniu bzdurnego filmu.

Co wy na to, żebym dodawała krótsze, ale częściej? Sorry za tak długą przerwę. Obiecuję się poprawić. Wracam z masą pomysłów. Proszę o wasze komentarze! Są dla mnie bardzo ważne.   KAŻDY z was może komentować.  Wystarczy napisać co myślisz o rozdziale i kliknąć opublikuj.  Jak ktoś nie chce się ujawniać to klika anonimowy ^^/ Jak będą 4 komentarze to 3 dodam dzisiaj albo jutro. XXX 

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział pierwszy

Lola
Szłam ulicami Madrytu. Jak zwykle wyglądałam perfekcyjnie. Byłam modelką, więc wygląd był dla mnie bardzo ważny. Wszędzie mogłam spotkać fotografów. Byłam znaną modelką. Zawsze brałam udział w ważnych Madryckich pokazach. Celem mojej podróży był dom mojej przyjaciółki - Eleny. Miałyśmy iść na jakieś zakupy. Podeszłam do bramy która ogradzała piękny duży biały dom. Nacisnęłam guziczek z napisem "Flores".
- To ja !- powiedziałam.
Moja przyjaciółka wyszła z domu. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek. Poszłyśmy do galerii. Kochałam chodzić na zakupy. Zawsze miałam pieniądze i mogłam kupować to co chcę. Mój ojciec pracował jako trener w Realu co dawało nam duże możliwości finansowe. Ojciec nigdy nie żałował mi pieniędzy. Byłam rozpieszczanym dzieckiem. To, że miałam tyle luzu skutkowało tym, że zawsze mówiłam to co myślę. Weszłyśmy do galerii. Od razu podeszły do nas jakieś młode na oko piętnastoletnie dziewczyny.
- Możemy autografy ?- skierowały notatniki w moją stronę i podały długopis.
- Jasne. - odparłam i podpisałam się dziewczyną.
- Trochę dziwnie się czuję jak tak rozdajesz autografy.
- Mnie też to już trochę wkurza, ale takie są konsekwencję bycia sławnym. 
- Wiesz,że za 2 dni jest mecz Barca- Real.
- Tak wiem. Mam nadzieję, że Barca wygra.
- To trochę dziwne. Twój ojciec trenuje Real a ty jesteś za Barcą.
- Może i tak. Zobacz jaka śliczna ! - wskazałam brzoskwiniową sukienkę z wystawy.
Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy buszować wśród wieszaków.

Cristiano
Siedziałem w szatni i kończyłem wiązać korki. 
- Ej, stary co z Iriną ?- usłyszałem głos Pepe. Był moim kumplem więc postanowiłem, że powiem mu prawdę. 
- Zerwałem z  nią. 
- Czemu ? Niezła dupa z niej była. 
- Dużo facetów tak myślało. 
- Zdradziła cię ? 
- Żeby to raz.
Do szatni wparował Mourinho.
- Na murawę ! Już!
Razem z Pepe wyszliśmy z szatni i poszliśmy do reszty drużyny. Trener wyciskał z nas ostatnie poty przed meczem z Barceloną. Trochę się stresowałem. W końcu to Barca. Będę musiał zmierzyć się z Messim.
- Chodźcie tu! - zawołał nas trener.
- Ten mecz jest cholernie ważny i macie tego nie spieprzyć. Jasne ? - czekała nas teraz półgodzinna przemowa. Nagle obok trenera pojawiła się śliczna dziewczyna. Spytała się o coś naszego trenera.
- Co to za piękność ? - spytał Marcelo.
- Moja córka. - odparł trener.
Dziewczyna spojrzała nas z lekką pogardą. Tylko dlaczego z pogardą ? Moje rozmyślania przerwał głos Portugalczyka.
- Założę się, że jej nie poderwiesz i nie zaciągniesz do łóżka co najmniej 5 razy. 
- Ile mam czasu? - spytałem.
- Miesiąc może półtora.
- Dobra.
Dziewczyna już zniknęła.
- Trenerze? Możemy pogadać? - spytałem zaraz po skończeniu treningu.
- O co chodzi?
- Jak ma na imię pana córka?
- Lola.  Będziesz próbował ją poderwać? - Mourinho znał mnie bardzo dobrze, od razu wiedział o co mi chodzi.
- Spróbuję.
- Będzie na meczu w piątek.
- Dzięki! - powiedziałem i opuściłem Bernabeu. Obok mojego auta stał Pepe.
- I co?
- Nazywa się Lola i będzie na meczu w piątek.
- Będziesz miał szansę ją poderwać.
- Wiem.

DWA DNI PÓŹNIEJ
Lola

- Ej Lola! Gdzie mamy miejsca? 
-Cesc nam załatwił. 
- O wilku mowa. 
Z tłumu wyłonił się Cesc. 
- Cześć śliczne! 
- Hej! 
Przytuliłam chłopaka i pocałowałam w policzek. To samo zrobiła Elena. 
- Fajna koszulka Lola! 
- Tak wiem. 
- Jaka skromność.
- No raczej. 
Nasz trójka zaczęła się śmiać. 

Cristiano:

- Ej stary! 
- Co chcesz?
- Lola. Tam. 
- Podniosłem głowę znad korków. Faktycznie Lola gadała z Cescem Fabregasem i Messim. 
- Ona jest za Barceloną! 
- Tak wiem. - zadanie wydawało się coraz trudniejsze. 
- To masz stary problem. 
- Chłopaki! Chodzicie tu! - podeszliśmy do trenera. 
- Ej. Pana córka jest za Barceloną?- zagaił Marcelo.
- Tak. 
- Ale jak to? 
- No normalnie. Jej chłopak też jest..
- Za Barcą?
- Nie w Barcelonie. 
Wszystkich zatkało. 
- Ona ma chłopaka?
- Tak. 
- Który to? 
- Cesc Fabregas. 
Teraz mieli motywację by wygrać ten mecz- Lolę. 

Jak 1 ? Mam wielką nadzieję, że wam się podoba <3 
Komentarz= motywacja i szybsze dodanie 2 <3

sobota, 2 lutego 2013

Bohaterowie

Nazywa się Lola Mourinho. Ma 22 lata i jest modelką. Jej ojciec - Jose Mourinho- jest trenerem piłkarzy Realu Madryt. Ona sama jest za F.C Barceloną. Nie ma oporów przed mówieniem tego co myśli. Przeważnie jest miła, ale nie znosi zarozumiałych i zbyt pewnych siebie typów. Nadal mieszka z rodzicami.

Nazywa się Elena Flores. Ma 22 lata i studiuje w Madrycie. Uwielbia piłkarzy z Realu Madryt. Często wyciąga Lolę na imprezy które obydwie uwielbiają. Jest miłą i uroczą dziewczyną. 
Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro . Ma 27 lat. Jest piłkarzem Realu Madryt. Wyrywa mnóstwo kobiet tylko po to żeby je przelecieć i zostawić. Jest bardzo pewnym siebie mężczyzną. 
Kepler Ferreira bardziej znany jako Pepe. Ma 29 lat. Tak jak Ronaldo jest piłkarzem Realu Madryt. Ma takie same hobby jak Cris czyli wyrywanie kobiet na jedną noc. 
Jose Mourinho. Ojciec Loli. Kocha swoją córkę i nigdy pozwolił by jej skrzywdzić. Jest trenerem piłkarzy z Realu Madryt. 
Marita Mourinho. Matka Loli, żona Jose. Są szczęśliwym małżeństwem. Zawsze krytykuje chłopaków swojej córki, twierdzi, że stać ją na coś więcej. 
Cesc Fabregas. Ma 25 lat. Jest zawodnikiem F.C Barcelony.

No hejjj :)

Jest to mój pierwszy blog o takiej tematyce. Będzie to opowiadanie o Cristiano Ronaldo. Mam wielką nadzieję, że wam się spodoba. Pozdro.
~Nati... :3