piątek, 29 marca 2013
Nowy Blog ^.^
Hej! Postanowiłam pisać nowe opowiadanie o Cristiano Ronaldo. http://opowiadanie-o-cristiano-ronaldo.blogspot.com/
czwartek, 28 marca 2013
Rozdział szósty
Przede mną stał Varene. To on mnie wrobił.
- Lola, przepraszam.- spuścił głowę w dół.
- No dobra. Nic się nie stało.- uśmiechnął się.
- Czyli mi wybaczasz?
- Tak.- potwierdziłam.
- Dzięki Lola!-wrzasnął i pobiegł do szatni. Pokręciłam głową i wyszłam ze stadionu. Dziś czekała mnie impreza z Eleną. Założyłam czarne Ray Bany i oparłam się o samochód ojca. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedną od Eleny a drugą od Leo.
od: Elena ^^
"Ciuli? Chodzi Ci o chłopków z Realu? Farciara :*"
Do: Elena ^^
"Taaak ciuli.Farciarą to bym była gdybym nie musiała chodzić na ich treningi xd"
Odpisałam i odczytałam wiadomość od Messiego.
Od: Leo :*
" Elo mała xd Cesc mówił, że miałaś wypadek. Coś Ci jest? Impreza w następny piątek nadal aktualna?"
Do: Leo :*
"Wysoki się odezwał xd Nic mi nie jest, dzięki za troskę :** No jasne, nigdy nie odpuszczam sobie imprez u ciebie <3"
Po wysłaniu wiadomości usłyszałam jak ktoś otwiera samochód. Podniosłam wzrok znad telefonu i spostrzegłam ojca. Otworzyłam drzwi i wsiadłam.
- Podwieziesz mnie do Eleny?
- A co?
- Idziemy na zakupy.
- Dobra.
- Tatusiu?
- Co chcesz?
- Pożyczysz mi kartę?- spytałam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać.
- Pojedziesz na mecz z Arsenalem w Londynie.
- Jak dasz mi kartę to pomyślę.
- Lola, jak dam ci kartę to zniknie połowa środków jak nie całość, więc pojedziesz na najbliższe kilka spotkań.
- Co?-spytałam z niedowierzaniem.
- To co słyszysz.
- No dobra, ale nie robisz mi wyrzutów za to ile wydam.
- Dobrze. Twój mąż będzie miał przerąbane.
- Wiem.- odparłam.- Przynajmniej będzie z córką wielkiego Mourinho.-ojciec pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmił.
- Dzięki!- rzuciłam i wysiadłam z samochodu.
Podeszłam do bramy i nacisnęłam guziczek z napisem "Flores"
- Cześć Elena! To ja Lola.
- Siema, wejdź.
- Wiesz, na to liczę.- Elena cicho się zaśmiała i otworzyła bramę. Przeszłam podjazd mocno stukając obcasami w kostkę brukową. Elena otworzyła drzwi, pociągnęłam ją za nadgarstek
- Dokąd to?
- Na zakupy! Jest już po drugiej.
- No to chodź.
Szłyśmy ulicami Madrytu w kierunku centrum handlowego.
- O matko!- usłyszałyśmy.
- Co?
- To Lola Mourinho!
- Zaczyna się.- mruknęłam.
- Możemy autografy?- spytała jedna z nich.
- Jasne.- odparłam i podpisałam im moje zdjęcia.
- Mam tego dosyć!- powiedziałam przyjaciółce.
- Takie są skutki bycia sławnym.- odparła i weszła do naszego ulubionego sklepu.
- Lola, przepraszam.- spuścił głowę w dół.
- No dobra. Nic się nie stało.- uśmiechnął się.
- Czyli mi wybaczasz?
- Tak.- potwierdziłam.
- Dzięki Lola!-wrzasnął i pobiegł do szatni. Pokręciłam głową i wyszłam ze stadionu. Dziś czekała mnie impreza z Eleną. Założyłam czarne Ray Bany i oparłam się o samochód ojca. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedną od Eleny a drugą od Leo.
od: Elena ^^
"Ciuli? Chodzi Ci o chłopków z Realu? Farciara :*"
Do: Elena ^^
"Taaak ciuli.Farciarą to bym była gdybym nie musiała chodzić na ich treningi xd"
Odpisałam i odczytałam wiadomość od Messiego.
Od: Leo :*
" Elo mała xd Cesc mówił, że miałaś wypadek. Coś Ci jest? Impreza w następny piątek nadal aktualna?"
Do: Leo :*
"Wysoki się odezwał xd Nic mi nie jest, dzięki za troskę :** No jasne, nigdy nie odpuszczam sobie imprez u ciebie <3"
Po wysłaniu wiadomości usłyszałam jak ktoś otwiera samochód. Podniosłam wzrok znad telefonu i spostrzegłam ojca. Otworzyłam drzwi i wsiadłam.
- Podwieziesz mnie do Eleny?
- A co?
- Idziemy na zakupy.
- Dobra.
- Tatusiu?
- Co chcesz?
- Pożyczysz mi kartę?- spytałam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać.
- Pojedziesz na mecz z Arsenalem w Londynie.
- Jak dasz mi kartę to pomyślę.
- Lola, jak dam ci kartę to zniknie połowa środków jak nie całość, więc pojedziesz na najbliższe kilka spotkań.
- Co?-spytałam z niedowierzaniem.
- To co słyszysz.
- No dobra, ale nie robisz mi wyrzutów za to ile wydam.
- Dobrze. Twój mąż będzie miał przerąbane.
- Wiem.- odparłam.- Przynajmniej będzie z córką wielkiego Mourinho.-ojciec pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmił.
- Dzięki!- rzuciłam i wysiadłam z samochodu.
Podeszłam do bramy i nacisnęłam guziczek z napisem "Flores"
- Cześć Elena! To ja Lola.
- Siema, wejdź.
- Wiesz, na to liczę.- Elena cicho się zaśmiała i otworzyła bramę. Przeszłam podjazd mocno stukając obcasami w kostkę brukową. Elena otworzyła drzwi, pociągnęłam ją za nadgarstek
- Dokąd to?
- Na zakupy! Jest już po drugiej.
- No to chodź.
Szłyśmy ulicami Madrytu w kierunku centrum handlowego.
- O matko!- usłyszałyśmy.
- Co?
- To Lola Mourinho!
- Zaczyna się.- mruknęłam.
- Możemy autografy?- spytała jedna z nich.
- Jasne.- odparłam i podpisałam im moje zdjęcia.
- Mam tego dosyć!- powiedziałam przyjaciółce.
- Takie są skutki bycia sławnym.- odparła i weszła do naszego ulubionego sklepu.
6 godzin później
Kończyłam robić makijaż w domu przyjaciółki.
- Lola! Widziałaś moją prostownice?
- Ta, tu jest.- podałam jej przedmiot.
- Dzięki.- odparła.
Wstałam z łóżka przyjaciółki i podeszłam do lustra. Ciemnoblond włosy układały się wręcz perfekcyjnie. Ciemny eyeliner zdobił moje powieki, czarny tusz znalazł swoje miejsce na rzęsach. Usta były pomalowane brzoskwiniowym błyszczykiem. Moje ciało opinała czarna sukienka. Wzięłam telefon i wykręciłam numer ojca. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Tato, zostaję na noc u Eleny.
- Dobrze.-odparł.
- Elena, no chodź już.- mruknęłam.
- No już idę.
Wyszłyśmy z domu Flores i El zadzwoniła po taksówkę.Przyjechała po jakiś dziesięciu minutach. Wsiadłyśmy i podałyśmy adres naszego ulubionego klubu. Dojechałyśmy bardzo szybko. Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z Eleną z auta. Weszłyśmy do klubu. Podeszłam do baru. Czułam, że na trzeźwo nie będę się dobrze bawić. Zamówiłam drinka i czekałam aż barman mi go przygotuje.
- Lola, chodź na chwilę.- powiedziała Elena.
- O co chodzi?
- Chodź, sądzę, że powinnaś to zobaczyć.
Poszłam za przyjaciółką. Zaprowadziła mnie do jakiś stolików. To co zobaczyłam było dla mnie szokiem. Na jednym z krzeseł siedział Cesc a na nim siedziała jakaś blondynka. Całowali się.
- Cesc?- spytałam stając obok niego.
- Lola?- odparł zaraz po oderwaniu się od dziewczyny.
I jak? Mam nadzieję, że się wam podoba. :) Sorry ale prawie cały dzień spędziłam w szpitalu. :C Dziękuję za 15 komentarzy! Nie spodziewałam się aż tylu. To całkowity rekord! Mam nadzieję, że go pobijecie pod tym postem. Przypominam, że KAŻDY może skomentować i nie trzeba pisać kodu :**
wtorek, 26 marca 2013
Rozdział piąty
Zaczęłam się śmiać. Ronaldo spadł z bramki a ci którzy siedzieli na murawie puścili swoje dłonie.
- Co wy odpierdalacie?- wrzasnął mój ojciec.- Ronaldo! Cassilas! Pepe! Di Maria! Varane! Kaka! Marcelo! Essien! 10 karnych okrążeń! Teraz!
- Ale trenerze!
- Nie ma ale żeliku!- krzyknął Pepe.
- Ja przynajmniej mam na co stosować żel.-odparł Ronaldo.
Cicho się zaśmiałam. Wyjęłam z torebki jedną książkę. Przeczytałam dwa pierwsze wersy i ją zamknęłam. Nie miałam ochoty na czytanie i uczenie się. Zaczęłam obserwować trening chłopaków. Teraz biegali tyłem. Ronaldo pobiegł trochę szybciej i kucnął zaraz za Pepe co spowodowało, że ten drugi się przewrócił. Nie mogłam opanować napadu śmiechu, który mnie dopadł.
- Tak, tak! Bardzo zabawne!- krzyknął Pepe do mnie i do innych śmiejących się zawodników Realu.
- No nie?- powiedział Cristiano.
Pepe poderwał się z murawy i zaczął gonić Cristiano. Ronaldo naprawdę był szybki i wcale nie taki brzydki. Mocno potrząsnęłam głową aby odgonić myśli. Parę sekund temu pomyślałam, że Ronaldo jest ładny! Co się ze mną dzieje? Coś nie tak. Portugalczyk zawsze wydawał mi się taki fałszywy i sztuczny. Nie umiałam go sobie wyobrazić w związku dłuższym niż parę dni.Wstałam z plastikowego krzesełka i poszłam pogadać z ojcem.
- Tato?- zwróciłam uwagę chyba każdego obecnego na murawie piłkarza.
- Tak?- spytał znad jakiś papierów.
- Mogę iść do domu?- spytałam z nadzieją.
- Cesc ma teraz trening?- nie powiem. Zbił mnie z tropu.
- Nie, za jakąś godzinę.- powiedziałam patrząc na zegarek.
- To nie.
- Tato.
- Lola, oby dwoje dobrze wiemy, że jak cię teraz puszczę do domu to spotkasz się z Cescem.
- Ale tato!
- Lola, masz się uczyć do sesji a poza tym masz się oszczędzać.- cicho prychnęłam.
- Myślisz, że co my tam takiego robimy, że mam się oszczędzać? - moje pytanie wywołało falę śmiechu wśród podopiecznych ojca.
- Lolu, dobrze wiemy co ty i on robicie pod nieobecność dorosłych. - pod warstwą makijażu pojawiły się rumieńce. Ojciec kiedyś przyłapał mnie i Cesca w sytuacji, która na pewno grzeczna nie była.
Przepraszam za tak długą przerwę, ale granie w piłkę nożną na w-f skończyło się pobytem w szpitalu. Przepraszam i zobowiązuję się napisać 6 jak najszybciej. Jak będzie dużo komentarzy to nawet dziś albo jutro. Ankieta obok proszę o głosy xd Dziękuję za komentarze :)) Są dla mnie bardzo ważne i jak już spamujesz to chociaż wyraź swoją opinię :P Każdy może komentować i nie trzeba pisać kodu xd
- Co wy odpierdalacie?- wrzasnął mój ojciec.- Ronaldo! Cassilas! Pepe! Di Maria! Varane! Kaka! Marcelo! Essien! 10 karnych okrążeń! Teraz!
- Ale trenerze!
- Nie ma ale żeliku!- krzyknął Pepe.
- Ja przynajmniej mam na co stosować żel.-odparł Ronaldo.
Cicho się zaśmiałam. Wyjęłam z torebki jedną książkę. Przeczytałam dwa pierwsze wersy i ją zamknęłam. Nie miałam ochoty na czytanie i uczenie się. Zaczęłam obserwować trening chłopaków. Teraz biegali tyłem. Ronaldo pobiegł trochę szybciej i kucnął zaraz za Pepe co spowodowało, że ten drugi się przewrócił. Nie mogłam opanować napadu śmiechu, który mnie dopadł.
- Tak, tak! Bardzo zabawne!- krzyknął Pepe do mnie i do innych śmiejących się zawodników Realu.
- No nie?- powiedział Cristiano.
Pepe poderwał się z murawy i zaczął gonić Cristiano. Ronaldo naprawdę był szybki i wcale nie taki brzydki. Mocno potrząsnęłam głową aby odgonić myśli. Parę sekund temu pomyślałam, że Ronaldo jest ładny! Co się ze mną dzieje? Coś nie tak. Portugalczyk zawsze wydawał mi się taki fałszywy i sztuczny. Nie umiałam go sobie wyobrazić w związku dłuższym niż parę dni.Wstałam z plastikowego krzesełka i poszłam pogadać z ojcem.
- Tato?- zwróciłam uwagę chyba każdego obecnego na murawie piłkarza.
- Tak?- spytał znad jakiś papierów.
- Mogę iść do domu?- spytałam z nadzieją.
- Cesc ma teraz trening?- nie powiem. Zbił mnie z tropu.
- Nie, za jakąś godzinę.- powiedziałam patrząc na zegarek.
- To nie.
- Tato.
- Lola, oby dwoje dobrze wiemy, że jak cię teraz puszczę do domu to spotkasz się z Cescem.
- Ale tato!
- Lola, masz się uczyć do sesji a poza tym masz się oszczędzać.- cicho prychnęłam.
- Myślisz, że co my tam takiego robimy, że mam się oszczędzać? - moje pytanie wywołało falę śmiechu wśród podopiecznych ojca.
- Lolu, dobrze wiemy co ty i on robicie pod nieobecność dorosłych. - pod warstwą makijażu pojawiły się rumieńce. Ojciec kiedyś przyłapał mnie i Cesca w sytuacji, która na pewno grzeczna nie była.
Cristiano:
Słyszałem cichy śmiech Pepe po usłyszeniu tych słów.
- Masz przejebane! Już przegrałeś.
- Ej, jeszcze to wygram zobaczysz.
- Wierzysz w to?
- Tak.
- No jasne. Wielka męska duma Ronaldo.
- Chłopaki! Do mnie!- krzyknął ojciec Loli.
- O co chodzi?- spytał Essien.
- Jak wiecie niedługo gramy mecz z Arsenalem Londyn. Na wyjeździe.- dodał po chwili.
- Wiemy. Zabiera pan córkę?- spytał Varane. Kiedy to usłyszała spojrzała na nas pogardliwym spojrzeniem. A na Varane tak jakby miała go zamordować.
- Pomyślę nad tym.-odparł.
Lola spojrzała w niebo z pretensją.
Lola:
Czemu ten chłopak podsunął mojemu ojcowi taki pomysł. Piłkarze poszli do szatni a ja zostałam.
- Tato?
- Poczekaj obok samochodu, zaraz przyjdę.
- Dobra tam, pojadę na ten mecz?
- Chyba tak.- odparł zamyślony.
- Dzięki wielkie!- odparłam z sarkazmem i wyszłam z gabinetu ojca. Szybkim krokiem przemierzałam korytarz dopóki ktoś mnie nie zawołał. Odwróciłam się i spojrzałam na ową osobę.
wtorek, 5 marca 2013
Rozdział czwarty
Obudziłam się w szpitalu. Przy moim łóżku stał ojciec.
- Co się stało?
- Rozbiłaś się o drzewo, ale nic ci nie jest.
- Matko, która godzina?
- 20.
- O 20 miałam być u Cesca!
- Jest na korytarzu. Nie pozwolili mu wejść.
Opadłam bezwładnie na poduszki.
- Kiedy stąd wyjdę?
- Jeszcze dziś.
- Co się stało?
- Rozbiłaś się o drzewo, ale nic ci nie jest.
- Matko, która godzina?
- 20.
- O 20 miałam być u Cesca!
- Jest na korytarzu. Nie pozwolili mu wejść.
Opadłam bezwładnie na poduszki.
- Kiedy stąd wyjdę?
- Jeszcze dziś.
Pokiwałam głową. Do sali wszedł lekarz.
- Jak się pani czuje ?
- Dobrze, dziękuję.
- Ale z nocy u Cesca musisz zrezygnować.- powiedział ojciec.
- Z porannego treningu też?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Nauka ci nie zaszkodzi.- stwierdził. Cicho prychnęłam. Jasne przecież dla ojca nauka była najważniejsza. Musiałam zdać studia i w ogóle. Zawsze mówił, że z samego modelingu nie będę się utrzymywać do końca życia.Miał rację, ale modeling był moim ulubionym zajęciem. Jutro musiałam iść do Królewskich na trening. Tak, jakbym nie mogła uczyć się w domu.
- A nie mogę się uczyć w domu?
- Obydwoje wiemy jak to by się skończyło. Albo ty poszłabyś do Cesca, albo on przyszedłby do ciebie.- trafił w czuły punkt. Wiedziałam, że nie odpuści.
- Dobra. Przyjdę jutro na ten cholerny trening.- powiedziałam z niesmakiem.
- I o to mi chodziło.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale może już pani iść do domu.- powiedział lekarz z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję. Możecie wyjść?- spytałam z rozgoryczeniem.- skinęli głowami i wyszli. Wstałam ze szpitalnego łóżka, które było wyjątkowo niewygodne. Przebrałam się w moje ubrania i wyszłam z sali. Pierwsze co zobaczyłam to Cesc chodzący w kółko po korytarzu.
- Cesc!- powiedziałam lekko podniesionym głosem. Natychmiast się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Lola!- podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Z dzisiejszej nocy nici.- mruknęłam wdychając jego perfumy.
- Szkoda.-odparł.
- No wiem. Jeszcze jutro muszę iść do tego cholernego klubu, żeby uczyć się do sesji.
- Realu?
- Taaa.- potwierdziłam.
- No chciałbym zobaczyć ich reakcję.
- Zapewne będzie ciekawa, ale muszę już iść.- powiedziałam spoglądając na ojca.
Opuściłam jego ramiona i poszłam w kierunku ojca. Oby dwoje poszliśmy do samochodu. Jak najszybciej usiadłam na miejscu i przyłożyłam czoło do zimnej szyby i po chwili zasnęłam.
Liczę na wasze opinie w komentarzach. Są takie pochlebiające i miłe. Wywołują wieli uśmiech na mojej twarzy i motywują do pisania. :d Dzięki ;* A i na koniec piąty rozdział zostanie dodany jeśli uznam ilość komentarzy za zadowalającą. Im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się piątka. :3 Przypominam, że KAŻDY może skomentować i nie trzeba pisać kodu :3
- Z porannego treningu też?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Nauka ci nie zaszkodzi.- stwierdził. Cicho prychnęłam. Jasne przecież dla ojca nauka była najważniejsza. Musiałam zdać studia i w ogóle. Zawsze mówił, że z samego modelingu nie będę się utrzymywać do końca życia.Miał rację, ale modeling był moim ulubionym zajęciem. Jutro musiałam iść do Królewskich na trening. Tak, jakbym nie mogła uczyć się w domu.
- A nie mogę się uczyć w domu?
- Obydwoje wiemy jak to by się skończyło. Albo ty poszłabyś do Cesca, albo on przyszedłby do ciebie.- trafił w czuły punkt. Wiedziałam, że nie odpuści.
- Dobra. Przyjdę jutro na ten cholerny trening.- powiedziałam z niesmakiem.
- I o to mi chodziło.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale może już pani iść do domu.- powiedział lekarz z delikatnym uśmiechem.
- Dziękuję. Możecie wyjść?- spytałam z rozgoryczeniem.- skinęli głowami i wyszli. Wstałam ze szpitalnego łóżka, które było wyjątkowo niewygodne. Przebrałam się w moje ubrania i wyszłam z sali. Pierwsze co zobaczyłam to Cesc chodzący w kółko po korytarzu.
- Cesc!- powiedziałam lekko podniesionym głosem. Natychmiast się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Lola!- podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Z dzisiejszej nocy nici.- mruknęłam wdychając jego perfumy.
- Szkoda.-odparł.
- No wiem. Jeszcze jutro muszę iść do tego cholernego klubu, żeby uczyć się do sesji.
- Realu?
- Taaa.- potwierdziłam.
- No chciałbym zobaczyć ich reakcję.
- Zapewne będzie ciekawa, ale muszę już iść.- powiedziałam spoglądając na ojca.
Opuściłam jego ramiona i poszłam w kierunku ojca. Oby dwoje poszliśmy do samochodu. Jak najszybciej usiadłam na miejscu i przyłożyłam czoło do zimnej szyby i po chwili zasnęłam.
Następnego dnia
Obudziłam się w łóżku. Ojciec musiał mnie przenieść tu z samochodu. Niechętnie podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spędzałam w niej dużo czasu. Sam makijaż zajmował mi około godziny. A układanie włosów? Nawet nie ma co wspominać. Spędzałam tu dużo czasu, ale efekty były. Poderwanie chłopaka nie stanowiło dla mnie problemu. Ostatnimi czasy spotykałam się z Cescem. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Po raz ostatni przeczesałam włosy szczotką i spryskałam lakierem. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Rodzice jedli śniadanie.
- Idziemy na trening za 15 minut.
- Dobra.- mruknęłam.
Wyszłam z domu i oparłam się o samochód. W torbie zawieszonej na moim ramieniu spoczywają dwie książki. W jednej i w drugiej zawarte są przepisy, które aktualnie obowiązują w Hiszpanii. Mój telefon zaczął wibrować co oznaczało, że dostałam SMS-a. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon i odczytałam wiadomość.
"Jakieś zakupy dzisiaj o 14 a potem impreza? :* E."
Cicho westchnęłam. Elena nie wiedziała, że byłam w szpitalu. Nie chciałam jej martwić. Nie byłam pewna czy ojciec zgodzi się na imprezę, ale w końcu jestem dorosła i mam prawo. Szybko odpisałam przyjaciółce.
"Jasne! Dzisiaj idę do tych ciuli na trening ;______;"
Z domu wyszedł ojciec i otworzył samochód. Wsiadłam do środka i z hukiem zatrzasnęłam drzwi.
- Lola.
- Co?- spytałam z grymasem na twarzy.
- Nie denerwuj się i bądź miła dla piłkarzy.- prychnęłam cicho i zaczęłam patrzeć na tereny malujące się za oknem. Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy na teren Bernabeu. Poszliśmy na murawę i to co tam zobaczyłam rozwaliło mnie od środka. Ronaldo, Casillas i Pepe próbowali wejść na bramkę, Di Maria, Varane i Kaka ganiali się po boisku wykrzykując jakieś przekleństwa a reszta drużyny siedziała dookoła Marcelo, który trzymał rękę Essiena. Zapewne miało to być coś w rodzaju wróżenia.
- Dobra.- mruknęłam.
Wyszłam z domu i oparłam się o samochód. W torbie zawieszonej na moim ramieniu spoczywają dwie książki. W jednej i w drugiej zawarte są przepisy, które aktualnie obowiązują w Hiszpanii. Mój telefon zaczął wibrować co oznaczało, że dostałam SMS-a. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon i odczytałam wiadomość.
"Jakieś zakupy dzisiaj o 14 a potem impreza? :* E."
Cicho westchnęłam. Elena nie wiedziała, że byłam w szpitalu. Nie chciałam jej martwić. Nie byłam pewna czy ojciec zgodzi się na imprezę, ale w końcu jestem dorosła i mam prawo. Szybko odpisałam przyjaciółce.
"Jasne! Dzisiaj idę do tych ciuli na trening ;______;"
Z domu wyszedł ojciec i otworzył samochód. Wsiadłam do środka i z hukiem zatrzasnęłam drzwi.
- Lola.
- Co?- spytałam z grymasem na twarzy.
- Nie denerwuj się i bądź miła dla piłkarzy.- prychnęłam cicho i zaczęłam patrzeć na tereny malujące się za oknem. Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy na teren Bernabeu. Poszliśmy na murawę i to co tam zobaczyłam rozwaliło mnie od środka. Ronaldo, Casillas i Pepe próbowali wejść na bramkę, Di Maria, Varane i Kaka ganiali się po boisku wykrzykując jakieś przekleństwa a reszta drużyny siedziała dookoła Marcelo, który trzymał rękę Essiena. Zapewne miało to być coś w rodzaju wróżenia.
Liczę na wasze opinie w komentarzach. Są takie pochlebiające i miłe. Wywołują wieli uśmiech na mojej twarzy i motywują do pisania. :d Dzięki ;* A i na koniec piąty rozdział zostanie dodany jeśli uznam ilość komentarzy za zadowalającą. Im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się piątka. :3 Przypominam, że KAŻDY może skomentować i nie trzeba pisać kodu :3
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)